42
« dnia: Sierpień 10, 2014, 20:32:14 »
Pech chciał,że gałąź,na której siedziałem, nie dała rady utrzymać ciała ogromnego ptaka. Złamała się i runęła w dół,lecąc na Karo. Zareagowałem dostatecznie szybko, by móc spuścić się w dół i chwycić ją,zanim olbrzymia gałąź uderzyła w głaz. Odłożyłem ją kawałek dalej,na minipolance i wylądowałem obok,zmieniając się w siebie.
-Nic ci nie jest!?