Over The World
Mieszkania => Jaskinia Karo => Wątek zaczęty przez: Karo w Sierpień 10, 2014, 21:55:52
-
*Opis w budowie*
-
Wleciała. Przeciągnęła się i padła na legowisko zajmujące połowę pomieszczenia. Rozłożyła się na lewym boku i ziewnęła. Przymknęła oczy.
-
Wszedłem,zmieniając się w lisa.Byłem ciekawy,jak mieszka Karo...
-
Leżała nadal, ignorując Slash'a. Ziewnęła.
-
Podszedłem do niej i szturchnąłem ją nosem.
-
- Co chcesz? - mruknęła, budząc się.
-
-Chcę wiedzieć.
-
- Ale cooo? - mruknęła, podnosząc się i przeciągając. Położyła się.
-
-O tobie. Wszystko.-usiadłem.
-
- Na cholerę Ci to.
-
-A,tako.Z czystej ciekawości.
-
- To co chcesz wieee *ziew* dzieć?
-
-Wszystko.
-
- No to co. W poprzednim życiu urodziłam się w górach. Miałam starszą siostrę. Byłam lepsza i tak dalej. Chcieli mnie wygnać w wieku jednego miesiąca z watahy, bo mogłam stać się monstrum, że zła i tak dalej i tak dalej. Sama uciekłam. Radziłam sobie sama. Doszłam do chatki starszego gościa, który oddał mi wszystko. Jednak ja to zignorowałam. Po prostu ten umarł z tego, że dał mi całe swoje jedzenie. Wędrowałam długo i doszłam do Watahy, zwaną Watahą Pierwotnych. Tam w wieku bodajże 2,5 roku, albo 3 lata, zostałam zgwałcona przez zwykłego kundla. Miałam 5 szczeniaków. Porzuciłam je. Potem poznałam Iana, niby się z nim pobrałam, ale miałam go gdzieś. I potem powstał kolejny szczeniak, który miał wszystko gdzieś. Potem uciekłam, bo miałam wszystkiego dość. Tam straciłam łapę i oko. Potem wróciłam do Pierwotnych, ale tam się uwziął na mnie młody basior. I w końcu tam zdechłam. A teraz mam nowe życie, bla bla bla, i tak oto teraz się przypałętałeś i ciągle coś chcesz ode mnie. To tak w skrócie tylko - burknęła, leżąc.
-
Nie odezwałem się. Szczerze,byłem w szoku.
-
- I jestem dlatego wredna, bo nie dostałam tego, co normalny szczeniak w młodości. I tyle. Nie potrafię się teraz zmienić. Musiałaby się stać jakaś tragedia, w której stałabym się kaleką.
-
-N..nie przesadzaj....
-
- Tak było w tamtym życiu - mruknęła, leżąc na boku.
-
-A teraz masz nowe.
-
- No tak. Ale jest podobnie jak w tamtym. Jak miałam 4 lata to poznałam Iana. Teraz też mam 4 lata i poznałam Ciebie. Przypadek? Nie sądzę.
-
-A ja sądzę.
-
- Trudno - ziewnęła i przymknęła oczy. Zmieniła się w kota. Czarnego kota (tia, ona zawsze oprócz ludzia jest czarna). Rozłożyła się i zaczęła cicho mruczeć.
-
Wtuliłem się w nią,dalej będąc lisem.
-
Nie odezwała się. No cóż, w sumie... Jeśli nie dostała tego, co powinna dostać w dzieciństwie, nie powinna być taka wredna? Po prostu postarać się, żeby być taką, jaka nie jest? Tak, i to jest myśl. Od teraz Karo będzie inna. Tylko sierść będzie czarna. Musi się powstrzymać od bycia wredną. Uśmiechnęła się pod nosem. Zmieniła się w białą lisicę (białą! xD) i wtuliła się w Slash'a.
-
Wzdrygnąłem się.Coś chyba jest nie tak...
-Karo...?
-
- Taa? - mruknęła.
-
-Wszystko ok? Masz białe futro....
-
- No i? Biały jest fajny.
-
-T..tak...czarny również.
-
- To może mam być czarna? Albo czarno biała? - mruknęła, nadal wtulona w Slash'a.
-
-Jak chcesz...
-
- Ale to jak Ty chcesz. Bo też mogę być człowiekiem.
-
-Czemu nagle jesteś taka miła? Znaczy,lubię,jak jesteś miła,tylko to...dziwne.
-
- Ale co, nie podoba Ci się?
-
-Podoba,no jasne,że podoba...ale wcześniej byłaś inna....coś się stało?
-
- Nie, nic się nie stało.
-
Nie odezwałem się...
-
Westchnęła. Liznęła go lekko po pysku.
-
Odwzajemniłem liźnięcie.
-
Machnęła ogonem. Zmieniła się w wilczycę.
-
Również zmieniłem się w wilka.
-
Mlasnęła. Wtuliła się w niego.
-
-Jesteś senna?
-
- Nie.
-
-To dobrze...
-
- A co? - westchnęła.
-
-Nic...
-
- Co chciałbyś robić? Bo trochę mi się nudziiii.
-
-A ja wiem...?
-
- No tak, Ty masz wiedzieć. Ja nie mam pomysłów.
-
-Ja też nie mam pomysłów.
-
- To myśl. Dobrze Ci zrobi.
-
-Może spacer?
-
- Okej. To się zobaczymy gdzieś tam. Tylko masz mi jaskini nie zdemolować - machnęła ogonem. Liznęła go po pysku i wyszła.
-
Weszła, idąc powoli, by Ian zdążył ją dogonić.
-
Wsunął się powoli, wyczuwając wyraźnie zapach innego samca.
_________________________
Szorki, byłem po telefon;^;
-
Spojrzała na Iana. W tej chwili przypomniało jej się, że jest tu Slash.
- E.. Ian? To jest Slash.
-
Wyczułem obcy zapach i zobaczyłem innego basiora razem z Karo. Podniosłem się i na wszelki wypadek się powiększyłem.
-
- Ej, tylko żadnego bicia tutaj - mruknęła, kładąc się gdzieś w kącie. Machnęła ogonem. Nie mrugała, patrzyła się na nich jak sroka w kość. W każdej chwili mogła się rzucić i ich uspokoić.
-
Nic nie robiłem,tylko obserwowałem obcego.
-
Machnęła ogonem i położyła łeb na łapach. Ziewnęła.
-
- Ee... Jestem Ian. - zdołał mruknąć, bo coś odbierało mu głos. Chciał podejść do Slash'a, żeby swoim zwyczajem podać mu łapę, ale... Nie mógł. To samo coś, które zabrało mu zdolność mówienia, hamowało jego ruchy. Jakby zawładnęło jego ciałem. Próbował z tym walczyć, ale wtedy owe coś zajęło również jego umysł. Poczuł się zepchnięty na granice swojej świadomości, potem widział już tylko ciemność.
Otworzył powoli oczy, dotąd mocno zaciśnięte. Te oczy nie miały jednak łagodnej turkusowej barwy, były krwiście szkarłatne, tak jak pasy i znaki na całym ciele. Z jego gardła wydobyło się głuche warknięcie. Podszedł o krok do przodu, na sztywnych łapach. Basior warknął jeszcze raz, ostrzegawczo, po czym skoczył na Slash'a, wbijając w jego bok wydłużone kły.
Zarwałem noc, żeby to wymyślić e^e
-
- Ej, Ian, co z Tobą? - mruknęła niespokojnie, podnosząc się. Podeszła do nich i spojrzała na całą akcję.
-
Warknął przez zaciśnięte szczęki i szarpnął łbem, wyrywając kawałek futra z ciałem z boku Slash'a. Nie zwócił uwagi na Karo, jedynie ustawił się pomiędzy nią a basiorem.
Co tak spokojne, ratuj swojego chłopaka xD
-
Zmieniła się w niedźwiedzia. Złapała Ianocośpodobnego i wyniosła go.
- Sorki Slash! - krzyknęła.
TO NIE JEST MÓJ CHŁOPAK! xD
-
Wlazła.
- Cholera, coś z Ianem jest nie tak. Ej, Wszystko dobrze Slash? - mruknęła, patrząc na ranę, którą zrobił Ian. Wodą oczyściła ranę, wyczarowała bandaż i taką wielką gazę. Jakoś to związała.
- Wybacz za niego. Druga osobowość, która chce rozszarpać każdego faceta, który jest w tym samym pomieszczeniu ze mną.
-
- Ja się zmywam. Radzę Ci nie wchodzić mu w drogę - mruknęła i wyszła.
-
Warknąłem pod nosem i zmieniłem się w człowieka,całkowicie uleczając ranę.
-
Dzięki mocy wielożytności pojawiła się.
- Uhm, Slash, nic Ci nie jest? - spytała cicho.
-
-Nie,no co ty.-zaśmiałem się,choć dalej czułem ból po ranie. Wszedłęm.
-
- Naprawdę, wybacz za Iana. Nie wiem co z nim jest. Właśnie jestem u Syriusza i próbuję z nim to wyjaśnić.
-
- Znikam. Nie lubię być w kilku miejscach na raz - mruknęła.
-
Weszła, z kanarkiem na głowie. Położyła się.
-
Latałam w kółko po pomieszczeniu, zrywając się z głowy Karo.
-
Przeciągnęła się i przymrużyła oczy.
-
*lata*
-
Ziewnęła.
-
Laataa
Lecęęęę boooo chcęęęę
-
- Jak myślisz, pogryzą się?
-
_________
Jutro ;>
-
-Hmm... Chyba tak.
-
- Powinnam o czymś pamiętać, ale nie wiem o czym.. hmm..
Taka moja rozkmina xD.
Bo skoro ta Karo (że z overa), to 2 życie Karo (są jeszcze 2, na WP i krazancie, mniejsza xD), to w takim razie ona nie koniecznie jest nerką Iana, bo inne życie = inna rodzina itp.
HA! EPIC WIN xD.
-
Popatrzyłam na nią przysiadając na podłodze.
GENIUSZ!
-
- Chyba nic takiego - mruknęła.
-
Ćwierknęłam radośnie powracając do przerwanego lotu.
-
- WIEM CO! - zaklęła, wybiegając, łapiąc po drodze ptaka.
Ian, dam Ci potem prezenty, teraz jakby zbieram się do szkoły i ten, potem do kina i takie tam xD.
-
Wlazła, niosąc Cass na łbie. Położyła ją na ziemi i machnęła ogonem. Rozłożyła skrzydła i złożyła je ponownie. Mlasnęła zadowolona i położyła się.
-
Zmieniłam się w gronostaja.
(http://nfajw.files.wordpress.com/2008/11/grono.jpg)
-
Zaśmiała się.
-
Poruszyłam nosem drepcząc w jej stronę. Ułożyłam się obok.
-
Karo nagle nabrała fazy (nie dziwić się, ostatnio mam fazę). Zaczęła się smiać jak idiotka. Podniosła się i przeszła kilka kroków, cały swiat zaczął falować.
- Chooodź, Cass, idziemy na spaceeereeeek - zasmiała się i wzięła gronostaja w pysk i wyszła.
-
Wlazła, o dziwo nie waląc głową w ścianę. Położyła się i usnęła.
-
Ocknęła się po kilku dniach. Rozejrzała się, próbując przypomnieć sobie co się działo, zanim usnęła. Podniosła się i zaczęła iść w stronę wyjścia. Nie trafiła. Walnęła w ścianę.
- CHOLERA JASNA! - wydarła się na całą jaskinię. (ciaaag, Ian i Fay to słyszą xD)
-
Nie mogła tak tu dłużej siedzieć. Kac najwidoczniej przeszedł. Przeciągnęła się i zniknęła.
z.t.