Over The World

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Forum SMF zostało uruchomione!


Strony: 1 ... 8 9 [10]
 91 
 dnia: Sierpień 06, 2019, 19:15:55 
Zaczęty przez Meksyk - Ostatnia wiadomość wysłana przez Meksyk
Imię:
Czekajta, myślę xD
Nazwisko:
Jak wyżej xD
Ksywka:
Meksyk
Płeć:
Kobieta
Wygląd:
Wzrost: 160 cm, szczupła. Długie ciemnoblond/brązowe wlosy, zielone oczy, blizna po oparzeniu na prawym policzku.
Wiek:
Tego nikt nie wie, ale wygląda na około dwadzieścia lat.
Czym/kim jesteś?:
Miejscowość XD Personifikacja miejscowości xD
Charakter:
Artystyczna dusza, więc od czasu do czasu musi odstawić jakąś dziwną akcję. Z natury dosyć towarzyska i gościnna. Kiedy zdenerwowana, klnie jak najęta. Trudna we współpracy, czasem wydaje się, że wdawanie się w bójki to jej hobby. Interesuje się życiem innych - czasem trochę za bardzo.
Ulubione zajęcia:
- Strzelectwo sportowe,
- śpiew,
- taniec,
- shopping,
- wykłócanie się,
- jazda konna,
- kolekcjonowanie jaszczurek,
- artystyczne pierdółki.
Informacje dodatkowe:
- Religijna,
- blizny po pożarach,
- nosi strój wzorowanym na tradycyjnym lubelskim stroju ludowym,
- uwielbia bursztyny i często nosi je jako biżuterię,
- nigdy nie zapomina założyć krzyżyka na łańcuszku,
- posiada białą klacz imieniem Bystra,
- ma mocną głowę,
- ulubione jedzenie to cebularz.
Gdzie mieszkasz?: W Polsce xD

 92 
 dnia: Październik 25, 2015, 11:13:19 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz
6671894640346020928
5112049787330 - góra
princessa / Princessa

 93 
 dnia: Wrzesień 21, 2015, 17:07:55 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz
Według mnie, ważniejszy jest sukces w cierpieniu, niż walka o ideały. Marsjasz, mimo że pozornie przegrał pojedynek z Apollem, tak naprawdę pokonał go, kiedy bóg obdzierał go ze skóry, pewny swego zwycięstwa. Umierając, Marsjasz stworzył sztukę, jakiej ludzie ani bogowie jeszcze nie słyszeli.  Bóg triumfuje w konkursie, ale przegrywa pod wpływem krzyku cierpiącego. Widać więc, że tak naprawdę zwycięzcą pojedynku jest Marsjasz. To on wygrał moralnie. Jego sztuka, w przeciwieństwie do sztuki Apolla, jest szczera. Lepiej jest bowiem umrzeć w walce, a umierając wygrać, niż walczyć o coś, czego nie jest się w stanie zrobić.

 94 
 dnia: Wrzesień 21, 2015, 16:59:15 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz
Według mnie, ważniejszy jest sukces w cierpieniu, niż walka o ideały.
Marsjasz, mimo że pozornie przegrał pojedynek z Apollem, tak naprawdę
pokonał go, kiedy bóg obdzierał go ze skóry, pewny swego zwycięstwa.
Umierając, Marsjasz stworzył sztukę, jakiej ludzie ani bogowie jeszcze
nie słyszeli. Lepiej jest bowiem umrzeć w walce, a umierając wygrać,
niż walczyć o coś, czego nie jest się w stanie zrobić.

 95 
 dnia: Wrzesień 21, 2015, 16:28:51 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Ian
Historię porwania Persefony hymn homerycki opowiada nam z wielkim kunsztem. Jej matka jest gdzies daleko. Albo może raczej to córka odeszła daleko, w jakieś ustronne miejsce, gdzie bawi się i zrywa kwiaty z córkami Okeanosa. Zgodnie z wolą Zeusa, ziemia wydała cudowny kwiat, jakiego jeszcze nikt nie oglądał. Persefona zrywa go, a wtedy kwiat okazuje się być narcyzem, który symbolizuje bogów podziemii. Ziemia rozstępuje się, wyjeżdża z niej Hades na złotym rydwanie i uprowadza córkę Demeter. Helios, Słońce, słyszy i widzi wszystko. Jako ostatnia głos Persefony słyszy Demeter. Zrywa sobie z głowy welon, spowija się w szaty żałobne i przez dziewięć dni i nocy, nie jedząc ani nie kąpiąc się, błądzi z dwiema płonącymi pochodniami w dłoniach. Demeter ukrywa się w świątyni, pogrążona w smutku i żałobie, jednocześnie powstrzymując wzrost roślin na ziemi. Bogowie nie dostają już ofiar, póki Zeus nie wysyła Hermesa do świata podziemnego, aby Hades oddał Persefonę jej matce. W hymnie homeryckim Persefona odprowadzona jest do matki tak, jak została porwana - na wozie Hadesa. Usłyszawszy od Hermesa postanowienie Zeusa, Hades udaje jak najszczersze posłuszeństwo. Ukradkiem jednak daje Persefonie do zjedzenia owoc granatu, wiedząc, że skutkiem tego powróci ona do podziemii na trzecią część każdego roku. Ostatnie wersy hymnu mówią o szczęśliwym połączeniu matki i córki.

 96 
 dnia: Sierpień 02, 2015, 10:54:31 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz
Na statku? ;-; Dał ramkę na przedmiot i na to mapę ;-;

 97 
 dnia: Lipiec 21, 2015, 21:03:05 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Karo
Ian, jakżeś dał te mapy? O^o

 98 
 dnia: Lipiec 21, 2015, 20:29:21 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz
Wszedł Antony Trepkos*. Skrył się w cieniu tuż za linią drzew, kilkanaście metrów od brzegu jeziora. Wszedł Syriusz, czy też raczej opętujący go oleisty demon. Przystanął na brzegu jeziora, parę metrów od linii wody.
Antony Trepkos, nadal skryty w cieniu drzew, spojrzał na wchodzącego, mrużąc oczy. Było ciemno, przez parę minut nie był pewien, kto zjawił się nad jeziorem, jednak już po chwili rozpoznał go. Człowieka, czy też raczej stworzenie, które zniszczyło mu wygląd i pozbawiło szansy na normalne życie.
Robiło się coraz ciemniej, po chwili zaczęło padać. Ledwo było widać cokolwiek. Nie wahając się, aczkolwiek planując wszystko rozważnie i powoli, wstał i ruszył w jego kierunku. Stanął w odległości paru metrów za nim.
Oleisty demon wyczuł, że ktoś na niego patrzy i odwrócił się. Widząc Tony'ego, uniósł brew. Poczekał kilka minut, a kiedy mężczyzna się nie poruszył, odezwał się.
-Znam cię? - spytał. Nie widział dobrze jego twarzy, jedynie lewą stronę. Zdołał dostrzec, że nieznajomy ma brudne, skołtunione, kędzierzawe czarne włosy, przytrzymywane przez niegdyś białą, teraz brudną i poszarzałą opaskę, oraz podkoszulek, który widział już wszystko, łącznie z błotem i krwią, pomijając wodę.
-Owszem. - wycedził tamten. -Bardzo dobrze.
Wyglądał, jak dotknięty atakiem epilepsji.
Demon opętujący Syriusza uniósł brwi jeszcze wyżej i zaczął się odwracać z powrotem do jeziora, przekonany, iż ma do czynienia z wariatem. W tym samym momencie dosięgło go jednak silne uderzenie w szczękę, które powaliło go na ziemię. Otrząsnął się i wypluł krew, oczy błysnęły mu na zielono. Zaczął się podnosić, jednak Antony rzucił się na niego, przygważdżając do ziemi. W międzyczasie zdążył wyjąć sztylet, który przyciskał do gardła demonowi. Jego głowa znalazła się tuż nad poziomem wody. Tony warknął przez zaciśnięte zęby; ostrze sztyletu rozjarzyło się do czerwoności. Z ubrań Syriusza zaczął się unosić lekki dym.
Demon zaczął panikować. Ogień był jedną z bardzo niewielu rzeczy, która mogła go zranić. Tony warknął jeszcze raz i wbił sztylet na parę milimetrów w gardło demona, rana od razu zaczęła parować. Rękaw płaszcza Syriusza zaczęły lizać cienkie płomienie. Żółte oczy zmieniły się nagle w zielone, demon szarpnął się i przeorał pazurami rękę Tony'ego.
Zanim jednak bitwa rozgorzała na dobre bądź jedna lub druga strona zdążyła pożegnać się z życiem, około sześciu metrów od nich pojawił się ktoś jeszcze. Tym kimś był Bezan, który przyjrzał się walczącym, po czym nagle zjawił się obok nich. Chwycił Antony'ego za ramię i cisnął nim prawie do granicy drzew. Tony natychmiast podniósł się i podbiegł, jednak rozsądnie stanął w bezpiecznej odległości od Bezana, zerkając na niego w razie czego. W dłoni wciąż trzymał ostrzegawczo sztylet, choć wrócił już do normalnego stanu. Demon w ciele Syriusza szybko ugasił płomienie trawiące rękaw i spojrzał na Bezana. Nie wyglądało na to, żeby i jego ciało przejął jeden z nich. Demon Pandemonijski był też najwyraźniej pewien, że ma do czynienia ze swoim bratem.
-Dobra, co tu jest grane? - spytał z pewnym rozdrażnieniem Bezan. -Kim ty jesteś? Czego się lejecie?
-Kim jesteś? - odpowiedział pytaniem na pytanie Trepkos.
-Bezan, brat, na nieszczęście, tego oto Syriusza, którego właśnie bez powodzenia usiłowałeś zabić. A ty?
-Antony Trepkos. - powiedział, uważnie przyglądając się ''Syriuszowi''. -Byłem kiedyś uczniem Syriusza. Mam z nim do załatwienia pewne porachunki...Ale widocznie się pomyliłem. To nie on.
-Jak nie on, jak on. - żachnął się Bezan, spoglądając na brata, nie bez zastanowienia jednak.
-Oczywiście że to ja. - skłamał gładko demon, nie patrząc na żadnego z nich. -Ciebie jednak nie pamiętam.
-To nie on. - Trepkos odsunął się powoli parę kroków w tył i zerknął na Bezana. -Przed chwilą miał zielone oczy. Poza tym, nawet bez tego zdołałbym poznać osobę, którą znam prawie od urodzenia, i która zniszczyła mi życie. To nie on.
Bezan złożył wszystko w myślach w logiczną całość. Sekundę później ciało Syriusza oplotły czarne, stalowe pręty i zastygły, unieruchamiając go. Były to więzy, których demon nie mógł się uwolnić, specjalnie do tego wymyślone przez demony z Pandemonium, na jeńców wojennych. Bezan rzucił Tony'emu ciężkie spojrzenie, którego przyczyny odbiorca nie bardzo się domyślał, i stanął w pewnej odległości od nich. Jego oczy się zamgliły, zamarł w bezruchu na dość długi czas. Deszcz dalej padał, czarne chmury nie pozwalały nikłemu światłu księżyca się przedostać.
W końcu oczy Bezana zrobiły się normalne. Nagle zaczęła się lekko trząść ziemia. Bezan odwrócił się, zmrużył oczy, próbując zobaczyć coś na drugim brzegu jeziora przez gęstą kurtynę deszczu. Trepkos także wyjrzał zza opętanego Syriusza, ale nic nie zobaczył. W cokolwiek demon się wpatrywał, miał o wiele lepszy i ostrzejszy wzrok niż on. W końcu jednak dowiedział się, w co Bezan się tak wgapiał. Oto coś się do nich zbliżało przez jezioro. Nie płynęło, ale szło po powierzchni, a może unosiło się nad nią. Błyszczało w deszczu jak diament włożony do wody. Kiedy było już w połowie drogi, a poruszało się dość szybko, Tony zorientował się, na co patrzy - był to wilk, ale dużo większy, niż jakikolwiek wilk mógłby być. Miał ponad dwa metry w kłębie, może 2,30. Długości miał może ze cztery metry razem z ogonem. Miał dziwny jasnoniebieski kolor który przywodził na myśl światło gwiazd i wyglądał, jakby był zrobiony z jakiegoś szlachetnego kamienia. Dało się zauważył odbijające wodny refleks fasetki. Najdziwniejsze jednak były jego oczy - były lodowo niebieskie, strukturą i wyglądem przypominały diament lub kryształ. Nie miał źrenic ani tęczówek, jedynie jaśniejszy kształt na środku oka, który dziwnie przypominał pentagram. Wilk dotarł do brzegu i opadł lekko na ziemię. Tony'emu rzuciło się w oczy, że nad nimi przestał padać deszcz, choć wszędzie dookoła wciąż lało. Bezan zmarszczył brwi i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak nie zdążył.
-Balaura, Kryształowy Wilk. - wyrwało się spętanemu demonowi. Owy Kryształowy Wilk spojrzał na więźnia, po czym przeniósł zaciekawiony wzrok na Bezana.
-To demon innego gatunku, nie wiem jakiego, który opętał mojego brata. Jeden z nich opętał także mnie. Nie wiemy, jak się ich pozbyć. Nigdy nie słyszeliśmy o takim gatunku...Za to najwyraźniej oni słyszeli o tobie. - Bezan rzucił krzywe spojrzenie na oleistego. Oleisty odwdzięczył mu się nienawistnym wzrokiem. Kryształowy potarł łapą czoło, najwyraźniej zamyślony. W końcu jego kontury rozmyły się i po chwili na miejscu ogromnego wilka stał wysoki szczupły mężczyzna z bladoniebieskimi włosami o strukturze kryształu i takimiż oczami oraz skórą. Z racji, że dalej nie powiedział ani słowa, Bezan kontynuował.
-Jestem Bezan, a to...
-Wiem, kim jesteście. - mruknął Balaura, wpatrując się w oczy związanego demona.
Bezan zmarszczył tylko brwi.
-Potrafisz go wyleczyć?
-Mhm. - mruknął tylko Kryształowy Wilk-Teraz-Już-Człowiek.
-...Zrobisz to? - spytał Bezan tonem luźnej propozycji.
Balaura obdarzył tylko Bezana ciężkim spojrzeniem i z powrotem skupił się na oleistym. Po chwili chwycił brodę demona i podniósł mu głowę, wpatrując się intensywnie w jego oczy. Ten szarpał się, ale więzy pozostawały niewzruszone, podobnie ręka Kryształowego. Demon wyszczerzył kły, zaczął się wić i skręcać, warcząc, choć nie widać było, żeby Balaura cokolwiek mu robił. Zaczął krzyczeć, wyrywając się, w końcu Kryształowy Wilk puścił go. Głowa opadła mu na pierś, z prawego ucha zaczął mu wyciekać czarny płyn. Nie rozlał się jednak po skórze Syriusza, a spadł na ziemię. Balaura skinął palcami, czarna plama uniosła się i wleciała do małej fiolki. Płyn burzył się i ciskał o ścianki naczynia, mimo że Kryształowy nim nie poruszał. Zatkał fiolkę i włożył do kieszeni za połą lodowobłękitnego płaszcza. Potem spojrzał na Bezana i pstryknął palcami. Bezan z bólu zacisnął zęby i upadł na kolana, dysząc. Po chwili z jego ucha wydostała się ta sama czarna ciecz. Balaura powtórzył manewr z buteleczką i po chwili schował ją zapełnioną do kieszeni. Bezan wstał i z ponurą miną otrzepał spodnie.
-Ktoś jeszcze jest opętany, póki tu jestem? - spytał Kryształowy Wilk, a nie słysząc twierdzącej odpowiedzi, zmienił się na powrót w zwierzę właściwe imieniu. -Nie? To świetnie. - Odwrócił się i ruszył brzegiem jeziora, oddalając się od nich.
-Dziękuję. - powiedział cicho Syriusz, który przed chwilą się ocknął i próbował odkaszlnąć. Balaura nie zatrzymał się i po chwili zniknął im z oczu. Kiedy oddalił się za daleko, by mogli go zobaczyć, co w takich ciemnościach nie jest trudne, tajemnicza bariera chroniąca ich przed ulewą zniknęła i znów runął na nich lodowaty deszcz. Tony zerknął z niesmakiem w górę, po czym na Syriusza, którego właśnie rozwiązywał Bezan. Ten pierwszy rozmasował nadgarstki i ze zdumieniem wymalowanym na twarzy obmacywał właśnie ranę na szyi. Tony miał przez chwilę ochotę zrobić minę typu ''Wasn't me'', w końcu jednak westchnął i podszedł parę kroków do Syriusza z nieufną miną.
Syriusz zamrugał.
-Antony? Antony Trepkos? - wytrzeszczył na niego oczy.
Tony mruknął coś tylko.
-Przyszedł cię zabić, ale okazało się, że to jednak nie ty aktualnie kierujesz ciałem. - oznajmił kwaśno Bezan. Tony rzucił mu krzywe spojrzenie.
Syriusz nadal wytrzeszczał ślepia na Trepkosa. Ten w końcu westchnął po raz drugi.
-To prawda.
Żółtooki demon uniósł brwi.
-Wiesz przecież, że nie to nic nie da. Nie możesz mnie zabić.
-A ty wiesz, że jestem naukowcem. - burknął niezbyt wyjaśniająco Tony, ściskając rękojeść noża.
Syriusz jednak załapał. Znowu wytrzeszczył na niego oczy.
-Wynalazłeś coś, co może zabić demony Pandemonijskie?
-Nie zabić. Ale poważnie zranić.
-Wszystko może nas zranić. Wystarczy się przespać i wracasz do normy.
-Cóż, po tym nie. Przynajmniej nie od razu. To zatruwa twój organizm tak, że krwawisz z oczu i odczuwasz straszliwy ból. - wyjaśnił Tony.
Syriusz i Bezan zmierzyli się nawzajem wzrokiem.
-To czemu mnie nic nie jest? To działa po jakimś czasie?
-Nie, od razu. - Tony zmarszczył brwi. -Nie wiem, poprzednim razem działało. Trzymało demona przez dobę.
-Pandemonijskiego?
-Tak. Miał taki dziwny symbol jak ty.
-No to nie wiem...- mruknął Syriusz.
-A ja wiem. - mruknął Bezan, zamyślony. -To atakuje demoniczną część mózgu.
Syriusz spojrzał na Bezana, zastanawiając się nad jego słowami.
-Możliwe. Po czym wnioskujesz?
-Ty nie masz już tej demoniczności. To jedyne, co dzieli cię od zwykłego demona, przynajmniej fizycznie, bo psychicznie to bym z pewnością coś jeszcze wyskrobał...
-Nie wątpię... - przerwałem mu. -...że byś to zrobił. Ale nie o to teraz idzie.
Tony zerknął na Syriusza, Bezana i znowu na Syriusza. Schował sztylet na pas.
___________________________
* - będzie potem napisane, kim jest, w moim profilu ;-;

 99 
 dnia: Lipiec 19, 2015, 21:44:32 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Ian
Szyru, pacz, co żem znalazła...xD

 100 
 dnia: Lipiec 15, 2015, 18:05:05 
Zaczęty przez Karo - Ostatnia wiadomość wysłana przez Ian



Strony: 1 ... 8 9 [10]
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
entopia poslkiserwerrpg miniyourlife wotlk-cocacola zupronum