Over The World
Tereny => Jezioro => Wątek zaczęty przez: Ezio w Kwiecień 20, 2015, 20:47:09
-
Taki se niewielki domek nad jeziorem, należący do starego kumpla Ezia - Johnego.
Nie zabić mnie za założenie wątku! xD
I tak forum dedło!
-
Zatrzymał się przed wejściem na teren posesji, czekając na Alyss.
-
Stanęłam obok Ezia.
-Idziemy?
-
Skinął głową i pchnął drewnianą furtkę. Chwilę później rozmawiał już z Johnem. Był to dość wysoki drab, posiadający wysportowaną sylwetkę, ciemnobrązowe włosy i piwne oczy. Ezio nakreślił mu co z grubsza sytuację, w jakiej się znaleźli.
- Nie ma sprawy, brachu - odparł, robiąc zapraszający gest ręką i cofając się w głąb domu. Rzucił przy tym spojrzenie Alycii, może trochę przydługie, niż by wypadało, ale Ezio tego nie zauważył.
-
Rzuciłam wzrokiem na kolegę Ezia. Albo miałam wrażenie, albo on rzucił mi nieco za długie spojrzenie.
-Dziękujemy - rzekłam, wchodząc do domu. Rozejrzałam się po domku. Nawet tu ładnie.
-
- To ten tego... Rozgoście się. Panienkę zapraszam tam do pokoju, zaraz nieco go ogarnę... A, ty, Ezio, gdzie będziesz spał? - powiedział, idąc do sypialni i zaprowadzając tam jakikolwiek ład
- Mogę na podłodze, tylko jakbyś dał jakiś koc - odparł Ezio, spoglądając przelotnie na dziewczynę.
- Noo dobra. Koc masz gdzieś tam - John wskazał ręką na fotel założony różnymi ciuchami.
- Grazie.
- Spoko, stary - mruknął, z rozbawieniem puszczając oko nimfie. Po chwili sięgnął po butelkę wódki, stojącą na stole - Chcecie?
Ezio również uśmiechnął się, jednak zaraz spoważniał.
- Nie, dzięki. Znowu pijesz?
- Oj tam, trochę...
-
-Panienka ma na imię Alycia, ewentualnie Alyss -rzekłam, uśmiechając się delikatnie. Weszłam do sypialni, rozglądając się. Zastanowiłam się przez chwilę. Stanęłam na przeciwko białej ściany. Machnęłam ręką nieznacznie, a na ścianie pokazały się wodne wzory.
-Od razu lepiej - mruknęłam zadowolona. Wyszłam z pokoju, gdy usłyszałam propozycję.
-Myślę, że kieliszek jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził - odezwałam się.
-
Popatrzył na nich z dezaprobatą. Wiedział, że John na jednym nie poprzestanie, zwłaszcza, jeśli będzie miał z kim pić.
- Już się robi, Alyss - odparł brunet i wyjął z szafki dwa kieliszki. Postawił na stole i nalał do pełna, siadając na jednym z krzeseł.
- Ezio, na pewno nie chcesz?
- Na pewno.
- Nie to nie... - mruknął i podniósł kieliszek do góry - Za zdrowie panienki.
-
-Alyss - poprawiłam go znowu, biorąc kieliszek do ręki. Wypiłam na raz.
-
John również wypił. No i oczywiście zaraz sobie dolał.
- Jeszcze?...
Ezio popatrzył na niego z politowaniem. Wziął koc poszedł do gościnnego, położyć się spać.
-
____________________________
Zabić nie zabiję, ale nie obraziłbym się, gdyby ktuś komuś rozgłosił to forum...xD
-
// Hehe xD
-
-Ezio! Jak chcesz to idź do mnie do pokoju, tam Ci będzie wygodniej - zawołałam jeszcze, a do Johna mruknęłam jedynie:
-Czemu nie.
-
Zignorował propozycję Alyss. Jako wilkokrwisty miał bardzo wyczulony węch, a nienawidził zapachu wódki. Więc nie wchodziło to w grę.
Miał tylko nadzieję, że za bardzo się nie upiją. Nadzieja matką głupich, jak powiadają. No, coś w tym jest. Owinął się kocem i zaraz zasnął.
John dolał również Alycii. I sobie. I znowu się zaczęło. Nigdy nie potrafił się powstrzymać przed dalszym piciem, kiedy już sięgnął po pierwszego kieliszka. Najgorsze w tym wszystkim było to, że potem stawał się zupełnie nieobliczalny...
-
Kieliszek, za kieliszkiem... Owszem, miałam mocną głowę, i to jeszcze jak. Ale po którymś kieliszku trudno było zachować choćby pozory trzeźwej..
-
John nie mógł już usiedzieć prosto, ale dalej pił. Był alkoholikiem, a do tego, lubił od czasu do czasu upić na amen. Wyjął spod stołu drugą butelkę.
Ezia obudził cichy dźwięk, jaki wydawał z siebie jego telefon, kiedy odbierał SMS-a. To Lea. Prosiła, żeby zjawił się jak najszybciej i podała mu swój adres. Chłopak podniósł się z cichym westchnieniem i zerknął przez drzwi, na Alyss i Johna, po czym wyskoczył po cichu przez okno. Co prawda, na dworze było już całkiem ciemno, ale dla wilkokrwistego to żaden problem. Opuścił działkę i skierował się w stronę miasta.
-
Oczywiście nie byłam świadoma tego, że Ezio opuścił dom. Gdy John wyjął kolejną butelkę, zawahałam się. Jednak byłam już dość mocno podpita, więc wahanie było bardzo krótkie.
-
Mężczyzna wypił już zdecydowanie za dużo. I zaczęły się kłopoty, bo wśród jego poplątanych i nieskładnych myśli kłębiących się w głowie, na wierzch wybiła się jedna: fajnie by było zaliczyć tą panienkę... I zaraz pewnie by się do niej próbował zastosować, gdyby nie to, że zachowanie równowagi to dla pijanego człowieka trudna sprawa. Wstał z krzesła i oparł się ciężko o stół.
-
Byłam na maksa pijana. Chyba nigdy nie wypiłam aż tyle. Spojrzałam na Johna dziwnym wzrokiem. Po co on wstaje? Cóż, mój umysł był tak zamroczony, że nie dostrzegłam wyraźnie pożądającego wzroku mężczyzny. Po prostu oparłam się i kiwając się delikatnie, spojrzałam w górę.
-
- Chodź, koteczku... - zaczął bełkotać pod nosem, co przerywała mu co raz czkawka - Dzisi-aj będziesz... mo-ja...
Zaparł się mocniej na stole, który zaczął protestować, wydając z siebie cichy trzask. On jednak nie zważał wcale ani na to, ani w ogóle na to co działo się wkoło. Po prostu zbliżał się do nifmy, na ciągle plączących mu się nogach. W końcu, kiedy był już blisko niej, grawitacja ściągnęła go na podłogę.
-
Patrzyłam na chłopaka otwartymi szeroko oczami. Gdy podszedł do mnie, jakaś myśl wybełkotała "wstań i idź"
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić
Kiwając się na boki, próbowałam wstać. Oj, marne skutki. Wszystko się kręciło, jedyne co mi się udało to przesunąć na drugi koniec fotelu
-
Chwilę mu to zajęło, ale udało mu się podnieść.
- N-n-nie u-uciekaj ode mnie, ko-kotku! - zawył, wyciągając rękę w jej stronę.
-
__________________________
Ja też nie zabiję.. xD
-
-J-ja mam chłoo - czknęłam - paka - wybełkotałam. Wszystko się kręciło, a John chyba miał bliźniaka..
-
- Co z-z te-ego?... Chodź tu! - znowu się wydarł, zbliżając się do dziewczyny.
-
-Ano du-u-użo z teego - czknęłam ponownie. "Czemu ich jest dwóch?" zapytałam się w myśli.
-
Wybełkotał coś pod nosem, tak, że w ogóle nie szło tego zrozumieć. Chwycił Alycię za nadgarstki, a uchwyt, trzeba przyznać, że nawet po pijanemu miał dość mocny. Stracił jednak znowu równowagę o przewrócił się, częściowo na dziewczynę.
-
Gdy wywalił się na mnie i poczułam swoją kompletną niemoc, coś w mojej głowie się ogarnęło. Tyle ile mogłam odepchnęłam go na bok i przetoczyłam się na bok. Patrzyłam to na jednego Johna, to na drugiego. A się na mnożyli..
-
Posypała się wiązanka przekleństw. John z trudem się podniósł i znowu złapał dziewczynę.
- Jesteś mo-ja! - dmuchął jej prosto w twarz alkoholowym smrodem.
-
Nie wiedzieć czemu ten smród alkoholu sprawił, że odzyskałam lekko zdolność myślenia. A ze wszystkich myśli jedna wręcz krzyczała: "Chowaj się!" Moje oczy błysnęły lekko. Wyrwałam się jakimś cudem i wybiegłam z domu. Ukryłam się gdzieś w krzakach.
-
John chwycił butelkę, stojącą wcześniej na stole i wypił tą resztkę wódki, która w niej jeszcze została. Chciał ruszyć w ślad za uciekającą, lecz był zbyt pijany. Zrobił jeden krok do przodu, w tył, w bok... W końcu, zataczając się, dotarł do drzwi. Trafił jednak łbem w futrynę i rozciągnął się nieprzytomny na podłodze.
-
Usłyszałam porządny huk. W pierwszej chwili chciałam się zerwać i zobaczyć co się stało. Ale potem jednak uznałam że lepiej nie. W sumie moja głowa także tak uznała, gdyż jak na tyle alkoholu to naprawdę długo się trzymała. Zaczynałam jednak tracić powoli zdolność myślenia, by po chwili zasnąć gdzieś w krzakach.
-
Już świtało, kiedy Ezio wrócił. Nie opuszczało go dziwne uczucie, że stało się coś złego. Zdawało się to potwierdzać, kiedy dojrzał ukrytą w krzakach Alycię. Pochylił się nad nią i zaraz się skrzywił. Było od niej mocno czuć alkohol.
Potrząsnął ją lekko za ramię.
- Co tu robisz?
-
Obudziłam się gwałtownie, wystraszona że to John jakimś cudem się tu doczłapał.
-John.. On się... On się dobierał i ja.. ja nie wiedziałam co robić - zaczęłam się tłumaczyć dość nieskładnie. W buzi miałam Saharę, a w głowie huragan.
-
Wyprostował się, nie bardzo wiedząc, co ma o tym myśleć. Z jednej strony był pewien, że kumpel nie zrobiłby czegoś takiego, ale z drugiej - sądząc po stopniu odurzenia alkoholem Alycii - prawdopodobnie John upił się jeszcze bardziej i to, co mówiła, mogło by rzeczywiście być prawdą. Na samą myśl o tym krew się w nim zagotowała, ale zaraz się opanował. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków...
- Twierdzisz, że John się do ciebie przystawiał? - zapytał, by się upewnić, marszcząc przy tym brwi.
-
-Czy ja niewyraźnie mówię? - mruknęłam. Może byłam na kacu, ale sarkazm mi zawsze towarzyszył. Pijana, trzeźwa, żywa jak i prawie martwa - z ironią przez życie.