Over The World
Miasto => Restauracja => Wątek zaczęty przez: Karo w Lipiec 19, 2014, 22:16:39
-
Tutaj znajdują się stoliki, przy których się je.
-
Wszedłem. Usiadłem przy jedynym wolnym stoliku. Z nikłym uśmieszkiem spojrzałem na kelnera, a ten natychmiast postawił przede mną szklankę wody. Podziękowałem z wrednym uśmiechem i odprawiłem go.
-
Wszedł Gareth, rozglądając się. Jak tłoczno... No cóż, sylwester to sylwester. Wszystkie miejsca były zajęte, oprócz jednego stolika. Ruszył ku niemu, zauważając po chwili, że jednak ktoś przy nim siedzi.
- Można się dosiąść? - spytał cicho z lekkim uśmiechem.
-
-Jasne. Czemu nie. - powiedziałem, powstrzymując kpiący uśmiech.
-
- Otynkować. - wyszczerzył się wrednie i usiadł na jednym z krzeseł.
-
Uniosłem szklankę w toaście.
-Nie świętujesz?
-
- Nie ma czego. - prychnął z rozbawieniem. - Dla mnie to normalny dzień. - wezwał jednak kelnera i poprosił o wino. Wyciągnął kieliszek i stuknął nim w szklankę tamtego.
- Szczęśliwego Nowego Yorku.
-
-I najsyrdeczniejsze życzenia. - Uśmiechnąłem się lekko i odstawiłem szklankę. -Owszem, dla mnie to również jest zwyczajny dzień. Nie powinniśmy obchodzić świąt, nawet własnych. Są zbytnio...święte.
-
Gareth przytaknął i wypił łyk wina.
-
Uśmiechnął się szeroko i mrugnął powoli. Jego oczy zmieniły się w żółte z pomarańczowymi smugami, a źrenica zrobiła się czerwonoczarna i rozszczepiła na dziewięć części. Na jego twarzy pojawiły się błękitne wybroczyny żył, po czym zniknęły równie szybko, jak się pojawiły. Włosy naczynia zmieniły kolor na taki, który można by określić jako błoto zmieszane z krwią. Kąciki ust pękły mu prawie aż do uszu, z oczu, uszu, nosa i ust polała się krew, twarz pokryła się poparzeniami popromiennymi.
-
Gareth zastygł w bezruchu. Patrzył się na mężczyznę nawet nie mrugając. Przyznał, że kiedy wreszcie do niego dotarło, że ujawnił mu się Władca Pandemonium, był zaskoczony i przestraszony. Wyjaśnił, że się tego nie spodziewał i że jest trochę onieśmielony. Obiecał jednak, że uczyni wszystko, co Władca zechce. Podziękował za zaufanie i dał do zrozumienia, że właściwie jest wzruszony.
Okazało się, że na szczęście powiedział to wszystko tylko w myślach.
Wciąż gapiąc się bez jednego mrugnięcia na mężczyznę, Gareth podniósł kieliszek wina i napił się powoli.
-
-Zastanawiam się, czy na pewno zrobiłem cię z oboma mózgami... - mruknął.
-
Gareth przełknął powoli wino i mrugnął w końcu.
-
Weszła. Po drodze udało jej się zmienić w człowieka.
Rozejrzała się. Zobaczyła Garetha. Zignorowała go i usiadła przy jakimś stoliku. Przejrzała menu.
-
(http://th04.deviantart.net/fs70/PRE/i/2012/327/b/b/wolf_lineart_by_theshadowedgrim-d5lx5p4.png)
(http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2012/214/2/f/___free_wolf_lineart_4____by_segnory-d59k2re.png)
xD
-
Gareth wyczuł Karo, ale nie odwrócił wzroku od Władcy. W ogóle nie zareagował.
-
Wygląd Władcy wrócił do normalnej postaci.
-
"Nic ciekawego w tym menu" - pomyślała. Zamówiła kawę.
-
Gareth przygładził sterczące na wszystkie strony włosy.
-
Spod włosów Władcy wytoczyła się stróżka krwi i popłynęła po jego czole. Władca dotknął jej i spojrzał na palce, po czym westchnął. Jego naczynie zaczęło się rozpadać.
-
Zamówiła nieco wina. Na tyle, żeby mogła się upić. Wypiła wszystko jednym haustem, zapłaciła i wyszła, w drzwiach zmieniając się w wilka.
z.t.
-
*Gareth, jest z tobą Zack?* - Rinnova wysłała do demona myśl.
-
Gareth odebrł myśl Rinnovy. *Nie ma go tu, a co jest?*
-
*U mnie też nie. Wyszedł się pobawić. Nic mu nie jest, tyle wiem - wyczuwam - ale lepiej powiedz jego matce.*
-
*Jasne, nie ma to jak mieć kozła ofiarnego w postaci drugiej osobowości ciapciakowatego ojca małego. Sama jej powiedz, jak z ciebie taki kozak.*, zażartował Gareth, ale wstał i wyszedł.
-
Do restauracji wszedł mężczyzna w średnim wieku. Miał bladą skórę i białe włosy, choć wyglądał góra na jakieś czterdzieści lat. Miał też lekki zarost na twarzy. Jego oczy były ciemnoszare. Mężczyzna spojrzał na Kyrana i uśmiechnął się znacząco. Władca wstał jakby z pewnym wysiłkiem. W oczach białowłosego pojawiły się iskry rozbawienia pomieszanego z pobłażaniem.
-Bracie...Widzę, że zaniedbujesz to ciało... - wskazał na pękające naczynie Kyrana.
Władca przewrócił oczami, ocierając stróżkę krwi z czoła.
-Za to wy, widzę, masz już nowe ciało?
-To? - białowłosy wskazał na swoje naczynie. -Mam je od roku. Wyjątkowo silne.
-Pewnie byłby jakimś wybitnym naukowcem. - mruknął Władca. -To znaczy, gdybyś go nie dopadł, bracie.
-Wiem o tym, i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. Wolałbym, żebyśmy mieli własne ciała, aby nie odbierać życia tym biedakom. I tak już żyją krótko.
-Im to najwidoczniej wystarcza. - Władca wziął kieliszek wina i wychylił go. -I tak znajdują sposoby, żeby wszystko zdobyć na skróty.
Lord zmrużył oczy.
-Wiem, co masz na myśli i nie podoba mi się to.
-Ty, bracie, niestety nie masz tu nic do gadania.
-
-Twoje anioły napadły na moje demony. - powiedział Władca, kładąc nacisk na ''moje''.
-Najwyraźniej miały ku temu powód.
-Twierdzisz zatem, że działały wbrew twoim rozkazom, bracie?
-Tego nie powiedziałem.
-Po co tu przyszedłeś? Co chciałeś? - zapytał Władca odstawiając kieliszek na stół.
-Dowiedzieć się, jak czuje się nasz brat, Balaura. - Lord zmarszczył brwi.
-Dobrze, przekażę. A nasza droga siostra? - Władca uśmiechnął się, mrużąc oczy.
-Mówiłem ci, że nie wiem, gdzie jest.
-Cóż, bracie, z moich źródeł wynika... -Władca przerwał i uśmiechnął się szeroko. -...że udzieliłeś jej schronienia.
Lord warknął, odwrócił się i wyszedł. Władca westchnął.
-
Władca wyszedł, mrucząc pod nosem coś jakby ''Rhyfe''.