Over The World
Miasto => Szpital => Wątek zaczęty przez: Syriusz w Listopad 08, 2014, 20:10:12
-
OIOM.
-
Pojawiłem się z Syriuszem, a obok mnie Gareth ze Stormakiną. Zniknęliśmy, pozostawiając rannych na sali.
-
Pojawiliśmy się. Zostawiliśmy rannych i znów się teleportowaliśmy.
-
Gareth pojawił się. Nie wiedząc co robić z rannymi, usiadł, czekając na mnie i zerkając z niepokojem na nieprzytomne wilki.
-
Nadal byliśmy wszyscy nieprzytomni. Bezan miał prawie wyrwaną łapę, mnie flaki wychodziły na wierzch, Sathil miał przegryzione gardło, a Belt rozbitą i potrzaskaną czaszkę. Prócz tego wszyscy byliśmy masakrycznie pogryzieni, wyglądaliśmy, jakby przepuszczono nas przez maszynkę do mięsa. Ze skrzydeł Bezana zostały tylko strzępy, a oko Sathila było prawie wydrapane.
-
Pojawili się Karim i Rachel. Anioł wskazał na maszyny stojące pod ścianą.
-Trzeba ich chyba pod to podpiąć.
___________________
Chodzi mi o te maszyny, co pokazują puls i takie tam, wiecie ;-;
-
Gareth, po bezowocnym czekaniu na mnie, zerknął z niepokojem na rozszarpane demony i podłączył je pod maszyny, które leżały pod ścianą.
-
Pojawiłem się razem z Ysmaelem. Wyjaśniłem pokrótce Garethowi kim on jest. Utoczyliśmy Syriuszowi zatrutej krwi, a daliśmy Ysmaelową. Potem zrobiliśmy to samo z resztą. Zniknąłem.
-
W końcu, po parunastu godzinach obudziłem się. Z trudem uniosłem łeb i spojrzałem na swój brzuch. Zrosło mi się już wszystko, ale futro miałem tylko w nieregularnych kępkach po bokach, cały brzuch był przeorany świeżymi bliznami. Bezan i reszta także się ocknęli. Sathil zacharczał i wypluł krew na ziemię, zaciskając pazury na gardle. Belt się nie ruszał. Bezan patrzył bez wyrazu na ścianę. Z trudem zsunąłem się na ziemię i powoli podszedłem do swojej torby. Wyjąłem bandaże i owinąłem sobie cały brzuch i grzbiet, zaciskając je mocno. Polepszyło mi się nieco. Obandażowałem również resztę, a łapę Bezana przywiązałem do ciała razem ze skrzydłami.
-
Gareth razem z Ysmael'em usiedli z boku.
-
Pojawiłem się z Balthazarem, zakręciłem w kółko i zniknąłem. Gareth i Ysmael paczyli się na mnie jak na wariata.
-
Balthazar rozejrzał się, marszcząc brwi.
-
Otrząsnąłem się, wziąłem torbę i wyszedłem. Sathil wypluł nieco krwi i zsunął się ze stołu. Belt porozumiał się wzrokiem z bratem i zniknął. Bezan zeskoczył na ziemię, krzywiąc się z wściekłością.
-
Bezan wyszedł, nie zerknąwszy nawet na resztę.
-
Gareth wzruszył ramionami i wstał, machając na Ysmael'a ogonem. Wyszli.
-
Sathil wyszedł. Balthazar spojrzał niezdecydowany na waderę na stole i też ruszył ku wyjściu.