Over The World
		Tereny => Łąka => Wątek zaczęty przez: Karo w Lipiec 19, 2014, 21:30:43
		
			
			- 
				Gdzie się nie rozejrzysz, tam zobaczysz maki i inne czerwone kwiaty.
			
 
			
			- 
				Weszła. Rozejrzała się i otrzepała z różnych liści. Przeciągnęła się i złożyła skrzydła.
			
 
			
			- 
				- Nic ciekawego - burknęła swym zachrypniętym głosem i wzbiła się w powietrze. Wyleciała.
			
 
			
			- 
				Weszła. Rozejrzała się. Podrapała się za uchem i położyła się na grzbiecie.
			
 
			
			- 
				Wszedłem machając ogonem. Miałem półprzymknięte powieki. Westchnąłem wędrując prosto.
			
 
			
			- 
				Usłyszała jakieś kroki. Przewróciła się na brzuch.
- Świecenie, oczy - mruknęła cicho, by widzieć lepiej. Zobaczyła jakiegoś basiora, który był podobny do niej.
			 
			
			- 
				Mlasnąłem i usiadłem wpatrując się w niebo. Zamrugałem.
			
 
			
			- 
				Usiadła. Była kilka metrów od niego. Wpatrywała się jak sroka w kość.
- Tarcza - mruknęła i stała się niewidoczna i niewyczuwalna. Zaczęła ostrożnie podchodzić do niego.
			 
			
			- 
				Jednym ruchem rozpłaszczyłem się na ziemi. Zamknąłem oczy i czuwałem.
			
 
			
			- 
				Była już praktycznie przy nim. Machnęła ogonem.
			
 
			
			- 
				Poruszyłem uchem. Zacząłem bawić się materią z zamkniętymi oczami.
			
 
			
			- 
				Pojawiła się. Nie poruszała się, nawet nie oddychała.
			
 
			
			- 
				Przede mną powstało z niczego drzewo, potem dom, potem ruiny. I tak bawiłem się w kółko. 
			
 
			
			- 
				Ciekawe. Nie zauważył jej. Machnęła ostrożnie ogonem. Po chwili jakaś mucha zaczęła latać obok jej nosa. Jęknęła w myślach. W końcu mucha usiadła jej na nosie. Kichnęła. Kichnięcie było tak ogromne, że wadera odleciała na dwa, może trzy metry do tyłu.
			
 
			
			- 
				Spokojnie spojrzałem na coś co odleciało ode mnie. Tutaj "coś" było. Ohh cóż za licho mnie tu chciało tyknąć?!
			
 
			
			- 
				- Wypraszam sobie, ja nie jestem cosiem! - burknęła, czytając mu w myślach.
			
 
			
			- 
				-Jesteś-powiedziałem leniwie.
			
 
			
			- 
				- Czego Ty wyglądasz tak jak ja? A i jestem Karo. Ale to nie zmienia faktu, że wyglądasz tak jak ja!
			
 
			
			- 
				Otworzyłem oczy i podniosłem się.
-No chyba nie. Najwyżej ty możesz wyglądać jak ja, a nie ja jak ty. Więc wychodzi, że to ty jesteś jak ja, a nie ty jak ty.-powiedziałem plecąc bez sensu
			 
			
			- 
				- Ale to niemożliwe. Żadne wilki oprócz bliźniąt nie mogą być identico, ale ja Ciebie w ogóle nie znam.
			
 
			
			- 
				-A bo ja Ciebie niby znam?-prychnąłem-Po prostu zgapiłaś umaszczenie-"wymyśliłem" genialne wytłumaczenie. Dla mnie ono wystarczyło.
			
 
			
			- 
				- Nie zgapiłam. Takie umaszczenie mam od urodzenia. Pfyyyy. Oskarżać mnie o takie coś? Jeszcze czego.
			
 
			
			- 
				-Ja też mam od urodzenia i dobrze mi z nim-powiedziałem.
			
 
			
			- 
				- Ale coś się nie zgadza. Ja co do tej sierści mówię na serio, nie możesz mieć identico. Ale nic nas na pewno nie może łączyć. Cholera.
			
 
			
			- 
				Ziewnąłem znudzony. 
-Super? Coś jeszcze?-spytałem obojętnie
			 
			
			- 
				- Tak, masz to wyjaśnić. Bo Ci coś zrobię. A ja potrafię bardzo dobrze coś niedobrego zrobić - warknęła.
			
 
			
			- 
				-Kurde weź! Co ja niby zrobię?! Jestem jaki jestem-powiedziałem
			
 
			
			- 
				- I have a good idea - mruknęła. - Wezwę ducha swojej matki. Ona mi to powie.
			
 
			
			- 
				Uniosłem brew.
-Chora jesteś-powiedziałem.
			 
			
			- 
				- Ale nie taka jak Ty - mruknęła. Wadera stała się nieobecna. Wniknęła do swojego umysłu. Porozumiała się ze swoją matką. Po chwili powróciła.
- Haru.. jesteś moim braciszkiem. Jak fajnie! - wyszczerzyła kły w uśmiechu.
			 
			
			- 
				Pokręciłem łbem ze spokojem.
-Ja nie mam rodzeństwa-burknąłem.-I tak jesteś "cosiem"!
			 
			
			- 
				- Jesteś moim bratem bliźniakiem. Jesteś starszy o kilka minut. Super. I nie jestem cosiem.
			
 
			
			- 
				-JAKIM PRAWEM!-zawołałem i prychnąłem.
			
 
			
			- 
				- Takim prawem, że ja uciekłam jak byłam bardzo mała, bo mogłam zniszczyć całą watahę, ka bum bum.
			
 
			
			- 
				Wywróciłem oczami i westchnąłem.
			
 
			
			- 
				- Nie narzekaj. Masz gdzie mieszkać? Nic nie wiem o Tobie, musisz mi wszyyyyystko opowiedzieć o sobie.
			
 
			
			- 
				-Mieszkam tam gdzie akurat się znajduję-stwierdziłem.
			
 
			
			- 
				- Czyli nigdzie, co nie? Może chcesz mieć u mnie pokój? Mam dość dużą jaskinię.
			
 
			
			- 
				-Nie będę mieszkał z siostrą w tym wieku.-prychnąłem
			
 
			
			- 
				- Wiesz Ty co? Gamoń - mruknęła. Niby miała już dwie siostry, ale brat? To coś nowego. Ale w sumie, to jej drugie życie, więc wiele na nią czeka.
			
 
			
			- 
				-No i dobrze-stwierdziłem i się położyłem.
			
 
			
			- 
				Odeszła kawałek. Super. Żaden basior, oprócz Syriusza z nią nie chce gadać. Położyła się gdzieś w trawie.
			
 
			
			- 
				Wstałem i podszedłem do siostry i trąciłem ją nosem.
			
 
			
			- 
				Westchnęła. 
- Co chcesz teraz? - mruknęła.
			 
			
			- 
				-To co ma być-odpowiedziałem i ułożyłem się obok niej.
			
 
			
			- 
				Westchnęła. Machnęła ogonem.
			
 
			
			- 
				Z materii stworzyłem jakiegoś miśka.
-Trzymaj. Na dobry początek-powiedziałem z uśmiechem.
			 
			
			- 
				Zaśmiała się.
- Szalejesz.
			 
			
			- 
				-No, a jak inaczej?-spytałem z uśmiechem.
			
 
			
			- 
				- Dobra, ale z tym pokojem to ja tak na serio mówiłam. Oprócz mnie nikt tam nie mieszka. Chyba, że Ian się wprowadzi.
			
 
			
			- 
				Uniosłem brew.
-Ian?-spytałem
			 
			
			- 
				- Mój było-obecny partner. Czy coś takiego.
			
 
			
			- 
				Zaśmiałem się. 
-Ciekawe...ciekawe nie powiem-powiedziałem ze śmiechem.
			 
			
			- 
				- No to co, chcesz? Ja wiem że chcesz. Ian się nie pogniewa. Chyba.
			
 
			
			- 
				-Mhm. Zamieszkam na świeżym powietrzu. Nie chcę przeszkadzać Ci i Ianowi szczeniaków robić-zaśmiałem się. Oczywiście jako brat musiałem jej lekko dokuczyć.
			
 
			
			- 
				- Nie dzięki. Już miałam szczeniaków. I mi starczy. A Ian też może sam mieszkać, spokojnie, ja Ci gwarantuję spokój. Jak coś, to Cię po prostu wygonię, logiczne.
			
 
			
			- 
				Zrobiłem minę typu OoO. 
-OKEJ! ZAJMUJĘ NAJWIĘKSZY POKÓJ!-powiedziałem i machnąłem ogonem. Tyknąłem łapą Karo,
			 
			
			- 
				- Okej, dam Ci najmniejszy jaki mam. Idziemy?
			
 
			
			- 
				-Eii-powiedziałem marszcząc nos.
			
 
			
			- 
				- Wiesz, że żartuję. To chodź. I-DZIE-MY. Zrozumiano?
			
 
			
			- 
				Wstałem i kopnąłem ją po czym wyszedłem z uśmiechem.
			
 
			
			- 
				Wyszła za nim.