Over The World
Mieszkania => Pałac Syriusza => Wątek zaczęty przez: Syriusz w Sierpień 12, 2014, 11:41:26
-
(http://www.gwiezdne-wojny.pl/grafika/mar2002/dublib.jpg)
-
Wszedłem. Rozejrzałem się i aż mi siły odeszły, jak zobaczyłem przynajmniej kilkanaście wielkich stosów książek i całą resztę poukładaną na półkach byle jak. Na szczycie największego stosu leżał oczywiście mój dziennik. Westchnąłem z rezygnacją i zmieniłem się w wilka. Stanąłem na palcach, starając się dostać dziennik. Ten tylko ziewnął i chapnął mnie w palce. Warknąłem na niego i zrzuciłem go ze stosu. Spadł z hukiem na ziemię, mamrocząc w tylko sobie znanym języku. Usiadłem ze skrzyżowanymi nogami na ziemi i wziąłem go.
-Patefacio sursum. - mruknąłem. Dziennik z wyraźną niechęcią otworzył się. Przewróciłem oczami i zacząłem czytać.
-
Doszedłem już do połowy. Przerwałem na chwilę, podniosłem głowę, wymamrotałem coś i dalej czytałem.
-
Weszła.
- Uhm, sorki że przeszkadzam - mruknęła, podchodząc do Syriusza.
-
Słysząc obcy głos, dziennik zaklekotał i zamknął się, przytrzaskując mi palce. Syknąłem i wyrwałem je. Obejrzałem się.
-Hej. Nie przeszkadzasz. Co jest?
-
- Ian, to jest. Ma dwie osobowości. Pierwsza to jest ten zwykły Ian, ten taki ciapowaty. Druga osobowość.. i tu jest problem. Zaatakował Slash'a, takiego chłopaka który się we mnie zadurzył i takie tam. No i Ian na początku normalnie się z nim przywitał, po chwili stał się większy i czerwony, zaatakował Slash'a. Potem nie chciał się uspokoić, jak go wywlokłam do salonu. Po chwili dopiero oprzytomniał i nic nie pamiętał. I teraz jak Tyś przylazł do mnie, to zwiał i zaczął się wydzierać, słyszałeś.
-
-Tiaaa, słyszałem. - mruknąłem.
-
- Wiesz może, co trzeba zrobić? No wiesz, żeby mu przeszło. Jeszcze brakuje, żeby wsadził mnie do klatki czy czegoś, ograniczył wychodzenie i sam mnie karmił. No i żeby jeszcze mnie pilnował. Pewnie jak się dowie, że tu byłam, nie będzie zachwycony.
-
Pokręciłem łbem.
-Nie mam pojęcia.
-
- Pomozesz mi jakos? Nie chce skonczyc jak w poprzednim zyciu dyskryminowana, cokolwiek to znaczy, przez partnera!
-
-Ale jak? To może być wszystko, jego demoniczna część, zazdrość wzmocniona mocą, czyjaś klątwa. Musiałbym go przepytać.
-
Puf. Karo z czarnej stała się szara. Sama nie wie czemu. Trudno.
- Poszedł gdzieś. Ale jest na tutejszych terenach. Uhm. A wątpię, żeby to była moc.. ale w sumie.. nie znam jego wszystkich mocy.
-
-No...nie jego moc, jako MOC, no wiesz, jak klonowanie czy teleportacja, tylko MOC, jak Moc, która...no...nie wiem, jak to powiedzieć...''napędza'' jego moce. To chyba dobre słowo. No, jakby nie miał tej Mocy, którą mają demony i pół-demony, to chyba jego moce byłyby słabsze. Chyba.
-
- A. Takie coś. Umiesz coś z tym robić?
-
-Eee...Nie sądzę. Może powinien z tym iść do Miasta. Może Władca by mu pomógł.
-
- Nie mam zielonego pojęcia gdzie jest. A ja do niego nie pójdę, bo jak jakiś basior oprócz niego będzie ze mną to ten się zmienia - mruknęła, nieco słabiej. - Uhm, wybacz, jestem w dwóch miejscach naraz.
-
-Spoko. Idę do niego. - mruknąłem. Wyszedłem.
-
Skinęła łbem i wyszła.